O tym, jak studia nad głosem zmieniły moje nawyki
Znacie to uczucie, kiedy pojawia Wam się w głowie jakiś cel, układacie do niego plan, zaczynacie wcielać w życie i… wszystko koncertowo wywraca się do góry nogami? Tak było z moim studiowaniem emisji głosu.
Na studia poszłam po ponad dziesięciu latach pracy w radiu. Cel był oczywisty: usystematyzować i nazwać to, co znam z doświadczenia. Poznam nazwy, potem będę uczyć ludzi. Proste. Hasło emisja głosu a nawyki w ogóle nie pojawiało się w mojej głowie i w moim myśleniu o sobie.
Ochoczo pobiegłam na Uniwersytet SWPS na pierwszy zjazd, w sukience, z pomalowanym okiem, torebeczką i butem na obcasie…

Wielkie było moje zdziwienie, gdy w sali wykładowej, przy każdym stanowisku czekała… mata, a zamiast eleganckich ubrań polecono nam ubierać się na zajęcia wygodnie, tak by można było ćwiczyć.
Szybko uznałam, że maty, to i tak nie będę używać. Wyciągnęłam gruby zeszyt, długopis i… kolejne zdziwienie:
Czujcie, a nie notujcie. Ćwiczcie, nie czytajcie lektur.
Tak powiedziała pierwsza profesor, z którą miałyśmy zajęcia. Wokół mojej głowy tworzyły się chmurki z pytaniami: Jakie czujcie, jakie nie czytajcie? Ale czekałam dalej na rozwój sytuacji lekko nie wierząc w możliwość studiowania w trybie innym niż pisanie, czytanie i zakuwanie.
Potem jeszcze kilka zajęć odbyło się w podobnej atmosferze, panie i panowie profesorowie pytali o oddech, napiecia w ciele, bóle, choroby…
Myślałam sobie, że chciałam uczyć się o głosie, a nie o tym, jak się czuję, ale dzielnie znosiłam odbieganie od tematu. Wtedy myślałam, że jest to odbieganie od tematu! Bo dziś już wiem, że nie jest.

Głos wypływa z naszego ciała. O ciało i emocje musimy zadbać w pierwszej kolejności, by głos brzmiał naturalnie i żeby nie było z nim problemów.
I tak właśnie emisja głosu nauczyła mnie: dbania o odpowiednią ilość ruchu i dbania o postawę. Czasy, w których żyjemy i ciągłe kulenie się nad smartfonami i klawiaturami nie pomagają.
Zajęcia z relaksacji pokazały mi, że wcale nie jestem taka wyluzowana, jak myślałam. Dziś wiem, co robić z napięciami.
Dbam o oddech. Oddech i głos idą w parze.
Zajęcia logopedyczne pokazały mi szereg nowych ćwiczeń, które od razu trafiły do mojej dziennej rutyny radiowej. Niektóre z patentów, których uczyłam się zaczynając pracę w radiu już dawno odeszły do lamusa. Nie stosuje się ich, bo można inaczej i łatwiej.
Poznałam też dwa tajemniczne zagadnienia, takie jak fonacja i rezonans, czyli to co bezpośrednio wpływa na dźwięk, który słyszą moi słuchacze.

Wynik jest taki, że nauczyłam się dużo, dużo więcej niż spodziewałam się zaczynając studia. Cel jaki sobie postawiłam został osiągnięty.
Droga do niego, była zupełnie inna niż planowałam. Używałam maty, ćwiczyłam, czułam, relaksowałam się. Chłonęłam wszystko, co mogłam, bo rezultaty widziałam od razu! Nauczyłam się czuć mój głos oraz to, czego potrzebuje.
Ostatecznie poznałam też nazwy i pojęcia. Żeby nie było, po części doświadczalnej część teoretyczna też była. 🙂 Prace pisemne i egzaminy też. 🙂

No i jeszcze jedno. Przestałam nosić wysokie obcasy, a torebkę zamieniłam na plecak. ;P Tutaj przeczytacie, jak ważne są nawyki związane z postawą ciała [KRÓTKO] O postawie
Mam nadzieję, że ten tekst zachecił Was do dbania o głosy, ciała i emocje.
Dodaj komentarz